ROZWAŻANIE NA GODZINĘ MIŁOSIERDZIA

"...O trzeciej godzinie błagaj Mojego miłosierdzia, szczególnie dla grzeszników, i choć przez krótki moment zagłębiaj się w Mojej Męce, szczególnie w Moim opuszczeniu w chwili konania. Jest to godzina wielkiego miłosierdzia dla świata całego. Pozwolę ci wniknąć w Mój śmiertelny smutek, w tej godzinie nie odmówię duszy niczego, która Mnie prosi przez Mękę Moją..." (Dzienniczek s.Faustyny IV/1320).

Stajemy dziś na kalwaryjskim wzgórzu pod Chrystusowym Krzyżem. Jak gdyby echo z oddali brzmią w naszych uszach bluźnierstwa i przekleństwa zgromadzonych pod krzyżem. W pierwszych szeregach tłumu, który asystował przy męce trzech skazańców, ukazali się arcykapłani i uczeni w Piśmie.
Przyszli napawać się swoim zwycięstwem i poić oczy widokiem ostatnich chwil Ofiary. Rzucali Mu drwiące słowa, pomieszane z brutalnymi wybuchami śmiechu.
"Innych wybawił, siebie nie może wybawić"
"Mesjasz król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli"
"Zaufał Bogu, niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym."
Przechodnie, żołdacy krzyczeli razem z nimi:
Jezus z Nazaretu ten słynny prorok! Na co to Mu przyszło? Jakimż szaleństwem było pokładać w Nim nadzieję! Cudowna moc czynienia cudów, uzdrowienia, rozmnożenia chleba, opuściły Go. A stojący pod krzyżem napastnicy bez litości krzyczeli:
- Mesjasz
- Zstąp z krzyża
- Ocal samego siebie!

Jezusa zepchnięto na dno poniżenia, a On mówił: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią."
Jakże Chrystus ponoszący najhaniebniejszą karę, umie jeszcze modlić się za oprawców?
Tę karę stosowano w stosunku do zbuntowanych niewolników, dezerterów z wojska, zbójców.
Skazaniec, całkiem nagi, przybijany był do pala o wys. 2 do 3 metrów i umierał w ciągu kilku godzin .... albo kilku dni.

Nieszczęsny, ociekający krwią i potem, otoczony rojem much, które jątrzyły Jego rany, wykrzywiony skurczami, umierał pożerany przez gorączkę i pragnienie krzycząc w napadach szaleństwa, miotając najstraszniejsze przekleństwa.

Ale jakże inaczej umierał Pan. Nie krzyczał, nie buntował się. Lecz głośno wołał, by cały świat usłyszał: "Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią. Ojcze nie pamiętaj im tego grzechu." Bo przecież ich pragnę zbawić. Bo przecież oni są moimi braćmi a może marnotrawnymi - ale Twoimi synami. Może i oni zrozumieją swój błąd i wrócą do Ciebie."
A kiedy cierpienie było bardzo wielkie, kiedy ból zapierał oddech, to może cichutko szeptał sobie Zbawiciel:
"Ludu mój ludu, cóżem ci uczynił?
W czymem zasmucił albo w czym zawinił?
- Jam cię wyzwolił z mocy faraona
- Jam ci dał kraj, jakiego nikt nie otrzymał."
A ty co mi w zamian dałeś:
- krzyż na me ramina
- moc biczy i ogrom ran
- cierniową koronę i miecz, którym przebito me serce.
Raz słychać było nawet słowa, które były jakby wołaniem rozpaczy: "Boże Mój, Boże Mój czemuś Mnie opuścił?" Tę natchnioną modlitwę Jezus przeżywał aż do najdrobniejszych szczegółów. Przeżywał wszystko to, co wyśpiewał Psalmista. "Ja zań Jestem.... Ps.21"

Jezus rozpoczął ten Psalm, nie miał jednak zupełnie siły, by go odmówić w całości.
Spokój powrócił wkrótce do Jego duszy.... Minuty są już policzone. Ofiara dobiegła do końca, Zbawiciel wszystko dopełnił.

W obliczu krzyża rozumiemy, czym jest ofiara naszego Pana.
Jezus mógł powiedzieć te niesłychane słowa: "A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, pociągnę wszystkich do siebie".

I rzeczywiście Chrystus Ukrzyżowany jest centralnym punktem w dziejach ludzkości. Człowiek zawieszony na szubienicy, bo właśnie tym było ukrzyżowanie na Kalwarii, jest na świecie bardziej kochany niż wszyscy artyści, filozofowie i uczeni.
Dlaczego Temu Ukrzyżowanemu na Kalwarii, nie można się oprzeć? Trzeba nam się zatrzymać i głęboko zamyśleć wobec krzyża. Wszystko co wiemy o tym procesie, wstrząsa nami głęboko. Czy Chrystus chciał przejść przez to, aby tym pewniej zdobyć nasze serca? Czy Bóg nie mógł nam przebaczyć, nie żądając od Chrystusa tej straszliwej śmierci? Czy był to dług, który należało koniecznie spłacić, jakiś okup, którego wymagał honor Boga, obrażonego przez bunt człowieka?
Faktem jednak jest, że Chrystus umarł za nasze grzechy. Chciał wyrwać nas z sytuacji tragicznej, a wyrwanie kogoś z niewoli nie może się stać bez cierpienia.
Przez swoje cierpienia, dokonał ponownego otwarcia się ludzkości na Boga. Ten fakt otwarcia wyraził w słowach skierowanych do łotra: "Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju".

Wszystkie krzyże świata - te które widzimy w Kościołach, na skrzyżowaniach dróg i na placach publicznych, te z cmentarzy i z domów, te które nosimy na piersi i na szyi, te znaki krzyża które czynimy na sobie i na wszelkich rzeczach, niech będą dla nas przypomnieniem, że Chrystus Pan umarł za nas. Odkupił nas. Przez swoją śmierć związał nas z Ojcem.

Rzadko myśli człowiek o Męce Chrystusa, gdy zaś zamyśli się nad Jego umęczeniem, gdy w modlitwie poczuje pod powiekami łzy, może dojdą do niego zaskakujące słowa: "Nie płaczcie nade Mną..." Płaczcie raczej nad sobą. Bo płaczecie nad moimi dawnymi cierpieniami, a nie przychodzą wam na myśl moje cierpienia, które Mi zadajecie dzisiaj.

Ks.Józef Kondziołka
GŁOS 12,1/1997,1998
GŁOS 2/1998