FATIMSKA EKSPLOZJA MIŁOSIERDZIA

Jose Thedim - rzeźbiarz z Fatimy

W 90 rocznicę Objawień Matki Bożej w Fatimie, wracamy do tego szczególnego miejsca ukształtowanego przez dziesięciolecia przez artystów. Myślę nie tylko o bazylice, ale przede wszystkim o małej kapliczce, a w niej pięknej figurze Maryi. To właśnie ta rzeźba, to przedstawienie Maryi stało się świadkiem zawierzenia, jakiego dokonał Ojciec święty Jan Paweł II w 1984 roku w Rzymie, w Roku Wielkiego Jubileuszu. Zatrzymamy się przy osobie rzeźbiarza, który przedstawił Matkę Bożą, kiedy ukazała się dzieciom w 1917 roku. Bóg posłużył się tym artystą, jako swoistym narzędziem, aby opowiedzieć o tym, co takie nieuchwytne.

O swoim ojcu opowiada syn rzeźbiarza, Mamee Bianchi Thedim.
"Mieszkam z moją rodziną w domu ojca. Jeszcze dziś można tu znaleźć ślady jego prac. Jose Ferreira Thedim urodził się w 1892 roku, a zmarł w 1971, w wieku 79 lat. Nazwano go Michałem Aniołem Portugalii", "Twórcą z Braga". Rzeczywiście tworzone przez niego postacie mają zdumiewającą zdolność otwierania ludzkich serc na nadprzyrodzoność. Tchnie z nich sacrum. Kiedy bliżej spoglądamy na życie tego człowieka dowiadujemy się, że był bardzo religijny. Codziennie odmawiał z rodziną różaniec. W każdą sobotę i niedzielę chodził do kościoła na Mszę św. Natchniony artysta, człowiek obdarzony nie tylko Bożym talentem, ale i Bożym powołaniem. Dla niego praca była służbą Panu. O tym, jak pracował , mówi wiele historia powstania figury z sanktuarium w Fatimie.

"Mój ojciec wielokrotnie rozmawiał z Siostra Łucją. W 1920 roku zrobił model. Siostra Łucja pochwaliła starania, ale rzeźba nie przypominała w pełni Pięknej Pani. Jose zrobił drugi model. Na tym modelu Łucja kazała zauważyć kulę zwisająca na łańcuszku, która jest symbolem ziemskiego globu. Poza tym gwiazda symbolizująca pieć kontynentów. Rzeźbiarz pracował tak długo, dopóki wizjonerka powiedziała, że figura rzeczywiście przedstawia Matkę Bożą, którą widziały dzieci w Fatimie". Dzisiaj syn wielkiego rzeźbiarza denerwuje się, kiedy ogląda w sklepach jakość figur rzeźbionych przez współczesnych domorosłych artystów, żądnych szybkiego zysku. Powiada: "do zrobienia jednej drewnianej figury potrzebuję przynajmniej miesiąca, jeśli pracuję 10-11 godzin dziennie. Figury Jose Thedima są dziełem nie tylko uderzeń dłuta, ale i serca, nie tylko wielogodzinnej pracy rąk, ale i wielkiej modlitwy".

Mamende, syn wielkiego rzeźbiarza wspomina swojego ojca, że mieszkał całe życie w okolicach Porto.
Miał jedenaścioro dzieci. Trzech chłopców i osiem córek. Sześcioro z nich zmarło w dzieciństwie. Syn miał dla ojca wielki szacunek, chociaż ojciec był bardzo stanowczy, surowy i wymagający. "Ja rządzę w tym domu. Jestem twoim ojcem. Ty jesteś moim synem ü więc się zamknij". Ojciec starał się pogodzić niejako dwa powołania, jedno do bycia artystą i drugie do bycia ojcem. Czasem to pierwsze powołanie zdawało się dominować. "Kilkanaście godzin rzeźbił figury, nie miał jednak czasu na rzeźbienie charakterów swoich dzieci. Widywaliśmy go w domu, wspomina syn, tylko podczas posiłków i kiedy przychodził spać. Mój ojciec był dobrym człowiekiem, ale praca go absorbowała. Rzadko rozmawiał z dziećmi, za to mama bardzo dużo z nami rozmawiała. Ojciec był samotnikiem. Nie prowadził życia społecznego. Nie miał na to czasu. Szedł do łóżka o ósmej wieczór i wstawał nawet o czwartej. Jednak był człowiekiem wielkiego autorytetu".

Syn wspomina jedno znaczące wydarzenie. "Zdarzały się wspaniałe chwile z ojcem. Szczególnie, kiedy mogłem pojechać z nim samochodem. Tak, wtedy był fantastyczny! Właśnie w samochodzie miałem okazję, by mu powiedzieć, że chcę się ożenić. On odpowiedział tylko: Dobrze. Ja mu na to: Dobrze to za mało. Dlaczego? - zapytał. - Czy uważasz, że powinienem być na twoim ślubie? Ta rozmowa wydaje się być bardzo oschła. Jednak po latach syn tak komentuje tamto wydarzenie. Dziś rozumiem, dlaczego tak uczynił, że nie przyszedł na mój ślub. Małżeństwo jest zjednoczeniem opartym na Jezusie Chrystusie i ślub to nie czas na jedzenie i światową zabawę. Ludzie skomercjalizowali ślubną ceremonię. A powinna być ona świętym wydarzeniem, które zapoczątkowuje związek męża i żony w Chrystusie. Zgadzam się z moim ojcem. Nie chcę, by moje dzieci miały wielkie wesela. Chcę, by ich ślub ograniczył się do tego, co naprawdę ważne".

Jakie były początki cudownej figury?
Thedim wyrzeźbił figurę według wskazówek Łucji z brazylijskiego drewna cedrowego. Gdy wizerunek był już ukończony, zaledwie trzynastoletnia wtedy Łucja okazywała niezadowolenie, że doczesnymi środkami boskość oddać można jedynie w sposób bardzo niedoskonały. Już trzynastego czerwca 1920 roku wystawiono tę figurę. Jednak musiało upłynąć aż 26 lat do jej pełnego tryumfu. Mianowicie 13 maja 1946 roku legat papieski przyozdobił figurę Maryi złotą koroną w obecności członków rządu portugalskiego. Portugalskie kobiety wszystkich stanów zebrały i ofiarowały na wykonanie tej drogocennej korony złote klejnoty, a jeden z najlepszych jubilerów lizbońskich sporządził ją bezpłatnie.

Wśród licznych ofiarowanych diamentów nie można pominąć tego szczególnego, jaki ofiarował Ojciec święty Jan Paweł II. Było to 25 marca 1984 roku, kiedy papież zgodnie z życzeniem Matki Bożej poświęcił świat i Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi. Wieczorem papież wręczył biskupowi Fatimy szkatułkę, mówiąc: "Tu jest pocisk wyjęty z mojego ciała 13 maja 1981 roku. Drugi zgubił się gdzieś na placu świętego Piotra. Nie należy on do mnie, ale do Tej, która czuwała nade mną i mnie ocaliła. Niech ksiądz zawiezie go do Fatimy i złoży w sanktuarium na znak mojej wdzięczności dla Najświętszej Panny i jako świadectwo wielkich dzieł Bożych". Tak też uczyniono. Pocisk został umieszczony pod kulą, na której widnieje krzyż.

Fragmenty wywiadu zaczerpnięte z "Bóg mieszkał w domu Łucji" Fons Omnis 2003

Ks. Alojzy Gorol SDS
GŁOS 6,7/2007