Część wewnętrzna i zewnętrzna
Z duchowości Wspólnoty Miłosierdzia Bożego i Niepokalanej
Część wewnętrzna i zewnętrzna (część I z II)
Człowiek, który posiada rozum, już od dawnych czasów widząc w przyrodzie ślady Boga, który stworzył świat, odczuwał potrzebę ukorzenia się przed Stwórcą i zapewnienia sobie Jego pomocy i opieki poprzez oddawanie Mu czci. Obowiązek życia religijnego, wewnętrznego wypełniamy wówczas, gdy oddajemy cześć Bogu wyłącznie Jemu należną jako najwyższemu Dobru. Cześć jest to czynność, mająca na celu uczczenie Boga i będąca znakiem hołdu i zależności człowieka od Boga. Tę cześć powinniśmy wyrażać w sposób wewnętrzny i zewnętrzny. Cześć wewnętrzna polega na aktach powstałych w duszy, a nie objawiających się na zewnątrz, np. wewnętrzne akty wiary, nadziei, miłości i żalu; pragnienie pełnienia woli Bożej, a przede wszystkim, wewnętrzna dyspozycyjność, czyli stan łaski uświęcającej, co jest najważniejszym elementem w życiu duchowym.
Oprócz tej wewnętrznej dyspozycji w służbie Bożej, człowiek powinien w sposób zewnętrzny czcić Boga, poprzez okazywanie tej czci znakami, czynami jak np. uczestnictwem w ofierze Mszy świętej i w liturgii Kościoła, w nabożeństwach publicznych i prywatnych, głośną modlitwą i śpiewem, klęczeniem, postem, wzniesieniem wzroku na krzyż, obraz, figurę, złożeniem rąk itp. Bogu należy się od stworzenia cześć wewnętrzna - gdyż jest Stwórcą naszej duszy, ale także cześć zewnętrzna, gdyż jest Stwórcą naszego ciała. Dlatego powinniśmy i naszym ciałem uznać swoją zależność od Niego, ciałem też cześć Mu oddawać. Człowiek jest istotą duchowo - zmysłową, więc jego natura jest taka, że co się rodzi w duszy - jego pragnienia, myśli, uczucia - objawia to na zewnątrz. Jeśli ktoś naprawdę szczerze kocha Boga i pragnie Mu oddać cześć wyłącznie Jemu należną, ten okaże swą miłość także i przez czyny zewnętrzne. Sam Pan Jezus swoim przykładem nauczył nas, że powinniśmy Bogu oddawać cześć zewnętrzną, gdyż sam taką cześć oddawał Ojcu Niebieskiemu poprzez modlitwę na kolanach, chodzenie do świątyni, post na pustyni. Poza tym, cześć zewnętrzna jest naturalną potrzebą natury człowieka i skutkiem czci wewnętrznej. Nie ma na świecie żadnej religii, w której by nie okazywano czci zewnętrznej. Doświadczenie uczy nas, że gdy ktoś nie chce klękać do modlitwy, z biegiem czasu przestaje się w ogóle modlić. Wynika stąd, że cześć zewnętrzna musi się łączyć ze czcią wewnętrzną i powinna z niej wypływać.
Kardynał Ratzinger uczy: "Gest cielesny jest jako taki nośnikiem duchowego sensu - adoracji, bez której sam gest byłby bezsensowny. Akt duchowy musi się ze swej istoty i ze względu na cielesno - duchową jedność człowieka wyrazić koniecznie w geście ciała… Tam, gdzie klęczenie to czysta zewnętrzność, zwykły akt zewnętrzny, tam staje się ono bezsensowne; jednakże także tam, gdzie ktoś próbuje ograniczyć adorację do sfery czysto duchowej, nie ucieleśniając jej, tam akt adoracji gaśnie, bo czysta duchowość nie odpowiada istocie człowieka. Adoracja jest jednym z tych zasadniczych aktów, które dotyczą całego człowieka. Stąd w obecności Boga żywego nie wolno porzucić gestu ugięcia kolan".37 Nie okazywanie Bogu kultu zewnętrznego oznaczałoby zapieranie się Boga przed ludźmi, a Pan Jezus nas przed taką postawą ostrzega "Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10,33). Podobnie i odwrotna sytuacja. Gdyby ktoś klęczał, bił się w piersi, a w duszy sobie myślał jak ten faryzeusz o celniku, (Łk 18,11) albo miał duszę pełną niegodziwości, a jego intencja klęczenia polegałaby na przypodobaniu się ludziom, aby mieli o nim dobre mniemanie, to jego serce byłoby pełne pychy. Czyż to nie będzie postawa faryzejska i obłudna? Niech wzorem dla nas takiej prawości charakteru będzie św. Saba - męczennik pierwszych wieków, który nienawidził fałszu, udawania i obłudy. Nie znał on, co to bojaźń przed ludźmi. Mógłby łatwo uniknąć prześladowania, gdyby udawał, że spożywa mięso
37 Duch liturgii, s. 169-170.
ofiarne, ale nie postąpił tak, bo brzydził się taką obłudą. Gdyby udawał - uratowałby swe życie doczesne, pożyłby może jeszcze kilka lat dłużej, ale zaprzepaściłby życie wieczne. Ten Święty jest dla nas przykładem, aby zawsze żyć w prawdzie, zgodnie z przykazaniami Bożymi i kościelnymi.
Jeśli nasze sumienie mówi nam, że należy klęczeć, to powinniśmy go słuchać, nie lekceważyć wewnętrznych natchnień. Nie mamy odczuwać bojaźni przed ludźmi, lecz tylko przed Bogiem, przed obrażeniem Jego nieskończonego Majestatu. Wobec Boga mamy postępować tak, jak osoba kochająca, która wzdryga się z uczynieniem czegoś, co byłoby w sprzeczności z przekonaniem osoby kochanej. Tę bojaźń przed Bogiem mamy przezwyciężać większym szacunkiem dla Pana Boga. Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. Takim następnym przykładem prawości serca jest Święty Apoloniusz. Poganie zaproponowali mu ocalenie życia poprzez wejście do świątyni pogańskiej choćby na chwilę i złożenie ofiary bożkom. Zasugerowano mu, żeby w swym sercu myślał co chce, ale by chociaż stworzył pozory pokazując, że powrócił do wiary swych ojców, którzy byli poganinami. Święty męczennik nie uległ obłudzie, gdyż był świadomy tego, że czyn obłudny, zaparcie się Boga trwające nawet tylko przez chwilę, będzie zaparciem się wiary. Wolał umrzeć śmiercią
męczeńską, niż być odrzuconym od Boga na wieki. Jeżeli ktoś idzie do kościoła z czystym sercem, w stanie łaski uświęcającej po odbytej Spowiedzi św. sakramentalnej (pamiętając o tym, że skorzystał z tego Sakramentu dzięki łasce Bożej), to nie może myśleć "Boże, wystarczy Ci moja czysta dusza i nie muszę już klękać przed Tobą. Ty przecież znasz moje wnętrze, więc to Ci wystarczy". Idąc do kościoła z czystą duszą nie można wstydzić się uklęknąć przed Bogiem, trzeba Mu pokazać, że oprócz przygotowania swej duszy na Jego przyjęcie, chcemy Go równocześnie uwielbiać swym ciałem. Przecież jesteśmy pyłem i prochem przed Jego Obliczem - "prochem jesteś i w proch się obrócisz" (Rdz 3,19). Dlatego musimy się uniżyć, upokorzyć i uznać swą zależność od Boga. Gdy ktoś myśli, że nie trzeba uklęknąć, z pewnością będzie to pokusa. Diabeł może podsunąć taką myśl, gdyż on nie chce, żeby oddać Bogu należną cześć. Sam zbuntował się przeciwko Niemu i chciał być większym od Stwórcy. Więc gdy klęczymy i składamy ręce, może podsuwać taką pokusę - "ciągle upadasz, popełniasz te same grzechy, a pokazujesz, że jesteś pobożny". My musimy te jego wywody od razy deptać, odrzucać. Trzeba powiedzieć - "idź precz szatanie i nie namawiaj mnie do złego", nie wchodzić z diabłem w dyskusję, ale wyznać Bogu - "wiem, że jestem człowiekiem grzesznym, że ciągle Cię obrażam Boże, ale tak bardzo liczę na Ciebie, że mi pomożesz podźwignąć się z upadku. Ty jesteś moją mocą, w Tobie pokładam całą ufność, bo jesteś wszechmocny i możesz wszystko uczynić. Możesz mnie uczynić człowiekiem pełnym miłości". Poza tym nasza grzeszność i słabość nie może być powodem tego, by Bogu nie oddawać należnej czci. Obowiązkiem człowieka jest oddawanie uwielbienia i czci
Bogu bez względu na to, ile jest w nim słabości. Bóg jest niezmienny, zawsze święty, pełen Majestatu i potęgi, dlatego należą się Mu od nas - stworzenia - hołdy czci i uwielbienia. Przecież to nie jest wina Boga, że ciągle upadamy, więc dlaczego On miałby z tego powodu nie otrzymywać
od nas należnej Mu czci? Liczy się dobra wola, to, że chcemy się poprawić.
Bóg zna nasze wysiłki podjęte w tym celu, by powstać z upadku, więc nigdy nasze upadki nie mogą być
przeszkodą w oddawaniu czci zewnętrznej Bogu. Przeciwnie, gdy więcej grzeszymy, tym bardziej powinniśmy Go
przepraszać i w pokutnej postawie klęczącej, a nawet i leżąc krzyżem, jak to czyniło wielu Świętych, przebłagać Jego Boski Majestat i zadośćuczynić za grzechy. Chociaż Święci byli zjednoczeni z Panem Jezusem i mało grzechów popełniali (niekiedy były to tylko niedoskonałości), to jednak moc łaski Bożej tak bardzo ich zalewała, że często padali na kolana widząc swoją słabość i nędzę wobec Boga po trzykroć Świętego. Diabeł może jeszcze podsuwać nam inną pokusę. "Tak niewiele grzeszysz, właściwie to nie masz grzechu, więc po co masz tak pokutować i uniżać się przed Bogiem. Gdy będziesz klęczał, inni pomyślą, że jesteś taki grzeszny i że twoje winy wymagają zadośćuczynienia w postaci klęczenia". Będzie to wtedy pokusa pychy. Jeśli odrzucimy jedną i drugą pokusę, wtedy
znudzi się diabłu zniechęcanie nas do czczenia Boga.
Wyjęte z pozycji: "Dlaczego klęczę przed Bogiem", Jolanta Szczypta, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, 2007, str.
Pozycja do nabycia w Wydawnictwie Diecezjalnym i Drukarni w Sandomierzu, nr tel
Jolanta